PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=213145}
7,5 41 127
ocen
7,5 10 1 41127
6,8 11
ocen krytyków
Niczego nie żałuję Edith Piaf
powrót do forum filmu Niczego nie żałuję - Edith Piaf

Długo zwlekałam z tym filmem. Nie zachęcały recenzje, a w przypadku biografii, ich słaba filmowa wersja rozczarowuje mnie zawsze bardziej niż słaby film fabularny. Fascynują mnie ludzkie losy, a nietuzinkowe osobowości zasługują na rzetelne i pomysłowe ujęcie tematu.

Zgadzam się z jedną z opinii na forum, że "Niczego nie żałuję" to film pozbawiony głębi. Pokazuje nam obrazki, migawki, stosuje triki kilku perspektyw czasowych, które przeplatają się właściwie bez wyraźnego klucza, nie ma żadnej głębszej analizy, która rzuciłaby jakieś światło na osobowość Piaf. Widzmy skutek, nie docieramy do przyczyn. Film prześlizguje się po powierzchni, jest swego rodzaju raportem, streszczeniem, a nie próbą uchwycenia sedna. Być może takie było założenie, ale mnie to nie odpowiada. O życiu Piaf w krótkich słowach przeczytać mogę w notce biograficznej. Od filmu oczekuję wzruszeń i skupienia na jakimś aspekcie, a nie ogólnego podsumowania faktów.

Plusy? Oczywiście muzyka (ale to nie zasługa twórców filmu), no i świetna Marion Cotillard, którą do tej pory widziałam tylko w rolach uroczych panienek, a tutaj pokazała, że nie boi się poważnych aktorskich wyzwań, no i że potrafi je z powodzeniem udźwignąć.

Diana

"film pozbawiony głębi" to największe głupstwo jakie o nim usłyszałam.

ocenił(a) film na 5
Johnny_Deep

Z kolei największe głupstwo, jakie ja słyszę przy okazji opinii o filmach, to niepoparta argumentami kontra.

Rozumiem, że film można bardzo różnie odbierać, ale warto swoje stanowisko chociaż w paru słowach uzasadnić, zwłaszcza gdy zarzuca się pisanie "głupstw" komuś, kto swój punkt widzenia uzasadnił.

Diana

Raz już tutaj wyraziłam swoją opinię na temat filmu i wystarczy. Są różne gusta, komuś może nie podobać się scenariusz, może powiedzieć że przeszkadzał mu brak chronologii, ale tylko osoba pozbawiona wrazliwości i wyobraźni może powiedzieć że film był pozbawiony głębi.

Film niesie przesłanie, jest wzruszający, prawdziwy a pomimo to trochę kameralny, pozbawiony przepychu, jaki widzimy w produkcjach amerykański. Jest po prostu piękny

ocenił(a) film na 5
Johnny_Deep

Zdanie, do którego raczyłaś się odnieść, umieściłam na początku mojej opinii. Dalsza jej część była uzasadnieniem początkowej tezy. Jak słusznie zauważyłaś - "są różne gusta". Różne są też style polemiki, ale do dobrego tonu nie należy z pewnością wyciąganie wniosków na temat czyjejś wyobraźni i wrażliwości na podstawie opinii o filmie. To nieeleganckie i nieuprzejme.

"Film niesie przesłanie, jest wzruszający, prawdziwy a pomimo to trochę kameralny, pozbawiony przepychu, jaki widzimy w produkcjach amerykański. Jest po prostu piękny"

To ogólniki. Nie stanowią przeciwwagi dla moich dość konkretnych zarzutów. Twoje prawo tak postrzegać ten film. I nie nazwałabym Twojej opinii "głupstwami", mimo że zdanie mam zupełnie odmienne. Trochę szacunku dla innych na przyszłość.

ocenił(a) film na 8
Diana

Niezwykła z Ciebie mądrala. Nie zgadzam się. Film uważam za bardzo bardzo dobry, wzruszający i jak najbardziej posiadający głębię. Dotyka spraw bardzo pięknych jak i trudnych - miłości do śpiewu i muzyki. To właśnie było życiem Edith Piaf, tak się składa, że jest i moim, to po prostu trzeba zrozumieć. Fantastyczna muzyka, gra aktorska a po śmierci Edith.. Cisza.

ocenił(a) film na 5
m_G

"Niezwykła z Ciebie mądrala."

To komplement czy obelga? :D

Diana

po twojej opinii można wywnioskować wiele rzeczy ;) i nie uważam aby było to nieeleganckie.

Johnny_Deep

dodam jeszcze, że twoje dość konkretne zarzuty naprawdę bardzo mało znaczą. Film zdobył o wiele więcej pozytywnych opinni niż negatywnych.

ocenił(a) film na 5
Johnny_Deep

"po twojej opinii można wywnioskować wiele rzeczy ;)"

Niekoniecznie prawdziwych. A zamiast wnioskować na temat osoby, można zapytać albo podyskutować. Ocena i odbiór filmu to wynik tak wielu różnych czynników, że wnioskowanie o cechach czyjejś osobowości jest nie dość, że daremne, to jeszcze, i owszem, bardzo nieeleganckie. Wystarczy wyobrazić sobie siebie w podobnej sytuacji, co dla osoby z Twoją wyobraźnią (w przeciwieństwie do mojej ubogiej) nie powinno stanowić trudności. :)

"dodam jeszcze, że twoje dość konkretne zarzuty naprawdę bardzo mało znaczą."

Nie prowadzadzę tu żadnej misji, więc się z tego powodu nie popłaczę. :) Wyraziłam tylko swoją opinię na forum do tego przeznaczonym. O ilość komentarzy i przewagę jednych nad drugimi spierać się nie mam zamiaru, bo są ciekawsze rzeczy do roboty. :)

W ogóle z mojej strony EOT. Jak ktoś się poczuł urażony odmiennością czyjejś opinii i jeszcze nie widzi nic niestosownego w ocenianiu na tej podstawie czyjejś osobowości, to jego problem. Bogu (i rodzicom) dzięki, zarówno moja wyobraźnia, jak i wrażliwość mają się dobrze, ba, nawet na tyle, że nie potrzebują publicznej weryfikacji. :>

Diana

Powiedziałam, że musisz być mało wrażliwa na sztukę filmową, bo wywnioskowałam to po twojej opinii, racja. Uważam, że wniosek słuszny, bo na filmie byłam kilka razy, zarówno ja i moi znajomi i za każdym razem po zakończeniu seansu na widowni zapadała cisza. Po czasie blizej nieokreślonym (ale raczej długim niż krótkim) pierwsze osoby zaczęły wychodzić z sali, wyrzucając chusteczki higieniczne i zakrywajac czerwone oczy. Ludzi dotknęła historia głównej bohaterki i sposób w jaki została opowiedziana. Niezwykła osobowość z emocjami na wierzchu, mała chuda, dziewczynka tak bardzo niepasująca do trendów panujących w owych czasach. Artystka która odwrócila do góry nogami świat muzyki i zatarła wszelkie bariery, bo słuchał jej każdy od obrzydliwie bogatych panienek z ustkami w rybkę po biedaków z Montmartre. Każda życiowa tragedia Edith Piaf zostawiała na niej ślad, niemal jak tatuaż, jakby na swoich wątłych ramionach nosila wszystkie smutki tego świata, które dodawały tylko dramatyzmu jej twórczości. Co jest tak uderzające, to fakt że twórcom filmu udalo się to pokazać, odtworzyć. Udało się pokazac jej charakter, tak bardzo skomplikowany i zaskakujący. Jej miłość do śpiewu i rozpaczliwy strach przed samotnością. Widziałam, że ludzie opuszczając kino zastanawiali się jak jedna osoba mogła uporać się z tyloma życiowymi trudnościami. Jak można tak bardzo kochać muzykę, jak można się tak wybić, jak tak silna i potrzebna światu postać mogla odejść w wieku 48 lat, przecież chciała jeszcze tyle piosenek zaśpiewać, zastanawiali się nad milionami rzeczy. Ci ludzie, nie powiedzą, że film był bez głębi.

Osobiście jestem strasznie wrażliwa i płakałam już na wielu filmach od E.T po Króla Lwa, ale jeszcze żaden tak mocno nie zapisał się w mojej pamięci. Nie tylko dlatego, że opowiadał o zyciu mojej ulubionej artystki, którą zawsze z całego serca podziwiałam. Moje obawy przed pójściem do kina były ogromne. Myślałam, że nie ma aktorki która może wcielić się w taką postać. Marion Cotillard okazała się genialna, co więcej sprawiła, jakby Edith Piaf ożyła. To wielka sztuka i nie można tego nie docenić. Scenariusz trochę chaotyczny, ale prawdziwy. Reżyser pokazał nam artystkę taką jaka była naprawdę. Powiedział "Mimo, iż była niewiarygodnie sławna, to dla mnie, tematyka tego filmu była bardzo bliska, gdyż ująłem w filmie dokładnie to, co chciałem powiedzieć. Nigdy nie czułem się przytłoczony jej osobą. Chciałem namalować portret. Opowiadanie historii jej życia nie interesowało mnie. Zdarzenia, które pokazuję pomagają budować ten portret. Zawsze starałem się być szczery, pełen szacunku, łączyć się z nią, nie idealizując jej. Ona sama nigdy nie idealizowała ani siebie, ani swojej sztuki. (...)Chciałem wyrazić prawdziwe i precyzyjne informacje odnośnie bohaterki, na mój własny sposób, nie zdradzając jej i nie musząc wybierać między tymi dwoma podejściami. Wszystko, co chciałem wyrazić swobodnie, z nią czy przez nią, musiało wyjść z jej prawdziwego życia.?

Uważam, że film jest dziełem sztuki chociażby dlatego, że jedna scena kryła w sobie kilka "podscen". W oczach aktorki która na ekranie zamieniła się (to dobre słowo) w Edith Piaf było widać walke ze śmiercią, na scenie przy milionach ludzi, przy mikrofonie. Jakby śpiewała, uciekając śmierci jednocześnie.

Całość wzbogacona muzyką Edith Piaf (to chyba nie wymaga komentarza)i charakteryzacją która robi ogromne wrażenie. Scenografia, kostiumy...Po prostu czuło się klimat Paryża ( i Nowego Yorku w niektorych scenach) lat 40', 50'. Widzę, że moje odwolanie się do twojej osobowości strasznie cię ciśnie (może wizyta u jakiegoś specjalisty? albo chociaż list do gazety? nie żebym czepiała się twojej OSOBOWOŚCI)


Mam nadzieję że mój komentarz jest na tyle długi, "dość konkretny' (ale chyba nie tak dość jak twoje, ojej)i wyczerpujący że czytając to zdanie zapomniałaś już o czym pisałam na poczatku i odpuścisz sobie odpowiadanie.

ocenił(a) film na 10
Johnny_Deep

Absolutnie zgadzam się z Twoją opinią!
Jeszcze nigdy nie wyszłam tak poruszona z kina!

"Od filmu oczekuję wzruszeń i skupienia na jakimś aspekcie" Droga Diano, to reżyser filmu miał wybierac który aspekt jest ważniejszy i na którym trzeba się najbardziej skupić? Czy śmierć dziecka Edith Piaf, czy jej ukochanego mężyczny? A może w ogóle powinien ominać jej dziecinstwo i od razu przejść do wielkiej kariery? Albo na odwrót pokazać jak zaczynała ta wielka artystka i tylko pod koniec filmu wcisnąć np...scenę z Olympii?

Czy nie rozumiesz że każda scena tworzy ten film? Każda jest punktem zwrotnym, najważniejszym, jest jak część puzzli? Twórcy "Niczego nie żaluję" stworzyli prawdziwe dzieło i chwała im za to. Wyrażaj swoją negatywna opinię na temat tego filmu do woli, najlepiej nie wychodź w filmwebu ale nie odejmuj talentu reżyserowi, aktorom, charakteryzatorom...

ocenił(a) film na 5
iguniaa

"to reżyser filmu miał wybierac który aspekt jest ważniejszy i na którym trzeba się najbardziej skupić?"

Pisząc "aspekt" nie miałam na myśli konkretnego momentu życiowego Edith Piaf, lecz pewną perspektywę, którą należy przyjąć, by zamiast ciągu oderwanych obrazów otrzymać spójną i esencjonalną całość. Jeśli Ciebie (i wielu innych) film poruszył aż tak bardzo, jak piszesz - świetnie. Mnie, jako wielbicielkę filmowych biografii, ten film akurat rozczarował, było po prostu wiele takich, które uważam za zrobione lepiej, sprawniej, ciekawiej.

"Czy nie rozumiesz że każda scena tworzy ten film?"

No, tak to zwykle bywa, że sceny tworzą film. :D

"ale nie odejmuj talentu reżyserowi, aktorom, charakteryzatorom..."

O Marion Cotillard napisałam bardzo dobrze, a o charakteryzatorach nie było ani słowa. Widzisz rzeczy, których nie ma. :>

Diana

Tym razem na poważnie.

Diano, miałam podobne odczucia po seansie, co ty.
Twoje zdanie:"ciągu oderwanych obrazów" jest jakby zabrane z mojej głowy.

ocenił(a) film na 5
Johnny_Deep

"Powiedziałam, że musisz być mało wrażliwa na sztukę filmową, bo wywnioskowałam to po twojej opinii, racja."

W takim razie również profesjonalni krytycy są mało wrażliwi na sztukę filmową, bo "Niczego nie żałuję" dobrych recenzji raczej nie zebrało. Skoro tak oburza Cię moja opinia, proponuję napisać też np. do Jacka Szczerby. :) Nie chcę przez to powiedzieć, że film nie ma prawa się podobać albo że oceny krytyków są jakoś szczególnie istotne dla widzów, ale wykazać po prostu absurdalność wyciągania podobnych wniosków.

"Widzę, że moje odwolanie się do twojej osobowości strasznie cię ciśnie"

"Ciśnie" mnie zawsze dyskutowanie o osobach, zamiast o opiniach. Ja tego nigdy nie robię w stosunku do innych. To podstawowa zasada polemiki. I czy subiektywnie kogoś "ciśnie" czy nie, nie ma absolutnie żadnego znaczenia.

"może wizyta u jakiegoś specjalisty? albo chociaż list do gazety? nie żebym czepiała się twojej OSOBOWOŚCI"

No, właśnie. Rozkręcasz się. :) Jeśli już o problemach mówimy - ja nie mam problemu z odmiennością czyjejś opinii, jeśli film mnie zachwyca, a kogoś nie lub odwrotnie. Nie tylko nie muszę chodzić z tym do specjalisty ani pisać do gazety, ale nawet nie wyrażam swojego oburzenia, pisząc o "głupstwach" i sięgając po pseudopsychoanalizy.

ocenił(a) film na 10
Diana

pisząc ""Czy nie rozumiesz że każda scena tworzy ten film?" chodziło mi o to że KAŻDA SCENA TWORZY TEN FILM. Gdyby odjąć którąs z nich TEGO filmu by nie było. Są produkcje mające wiele scen bez których by się obeszło, co więcej film by zyskał! ale tak na pewno nie jest w przypadku "La Mome". Skoro nie rozumiesz co miałam na myśli no to naprawdę trudno wymagać od ciebie abyś zrozumiala rezysera tego filmu.

Widzę że nadal atakujesz koleżankę która wymienia z tobą opinie na temat filmu (tak to delikatnie nazwę)Ja zgodzę sie z nią w 100%. Ludzie wychodzili z kina poruszeni, mieli okazję do zastanowienia się nad sprawami o których nie myślą codziennie. Film jest piękny, wzruszający, dobrze zrealizowany. Niektóre sceny z tzw. "ruchomą kamerą" sprawiają wrażenie jakbyśmy byli w filmie i obserwowali scenę gdzieś z boku. to żadna nowość w kinie, aczkolwiek zestawienie kolorów, klimatu sprawiło niezwykłe wrażenie.

a ty może po prostu dasz sobie już spokój? Ten film zdobył ogromnie dużo pozytywnych recenzji, uznanie wielu cenionych krytyków i rezyserów (w telewizji francuskiej wypowiadało się wiele osobistości) , nie muszę rzucać nazwiskami, fakt jest faktem.
Przyczepiasz sie do każdego słowa i nie chcesz zejść, zazdroszczę wolnego czasu.
Powiem ci więcej, widać ze pojęcia o filmach dużego nie masz, albo zanikają ci szare komorki od ciagłego siedzenia na forum.
napisałam o charakteryzatorach, bo oni równiez tworzyli ten film, a ty obraziłaś całą produkcję.
pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
iguniaa

Rybko, film Tobie się podobał, mnie - nie, o co tu się spierać? Pozostańmy na razie przy tej prostej konstatacji, a o szczegółach (w tym co to jest ironia i jak się nią posługiwać) pogadamy jak dorośniesz. :>

Diana

Ja natomiast zgadzam się z Dianą , trafnie opisała minusy filmu . To zwykły wciskacz łez i do tego przekłamany ,a przynajmniej przemilczano pare fragmentow jej zycia ( o dziecku ,ktore rzucila w cholere przypomiano sobie dopiero na końcu ) . Film niestety nie pokazal jak bardzo skomplikowaną postacią była Edith . Nie wiem ,moze to zlezy z jakimi oczekiwaniami idzie się do kina . Jesli ludzie wychodzili z kina wzruszeni ( ja tego nie zauwzylam po wyjsciu z seansu ) to tworcy filmu osiagneli swoj cel , cel stworzenia typowego wyciskacza lez , ja niestety oczekiwalam czegos wiecej ,jakiejs poglebionej analizy psychologicznej ,bo jak juz wspomnialam Edith byla bardzo skomplikowana osoba . Bardzo do gustu natomiast przypdal mi poczatek filmu , dzieciństwo Piaf - bardzo na plus.

ocenił(a) film na 5
Tulla

Dokładnie o to mi chodziło i fajnie, że są ludzie, którzy umieją czytać ze zrozumieniem. :) Historia Piaf jest oczywiście świetnym materiałem do "obróbki" filmowej, a że sporo już widziałam biografii, realizacja tej nieszczególnie przypadła mi do gustu. Choć jest kilka niezłych scen, np. ta, gdy mała Edith śpiewa Marsyliankę. :)

Ale... może dajmy sobie już spokój, bo "obrażamy całą produkcję". :> A poza tym, krytykując ten wzorzec sztuki filmowej, pokazujemy, że "pojęcia dużego o filmach nie mamy". :D Ech, można ubolewać nad zacietrzewieniem niektórych, ale przynajmniej zabawa jest przednia. :>

ocenił(a) film na 10
Tulla

1. "Niczego nie żałuję" różni się od zwykłych wyciskaczy łez, ale trzeba ich trochę obejrzeć, żeby o tym wiedzieć.
2. Żadna scena w filmie nie jest przekłamana, potwierdzili to chociażby Ginou Richer i Charles Aznavour, przyjaciele Edith Piaf. Scena z dzieckiem została pokazana na końcu, bo dopiero przed śmiercią artystka opowiedziała bliskim tą historię. Widać, że Dahanowi zależało na tym akcencie i dobrze.
3. Edith Piaf była tak skomplikowana że pokazanie jej od a do z w filmie (który ma jakieś ograniczenia czasowe) byłoby po prostu niemożliwe, ale mimo to twórcom udało się pokazać bardzo dużo, wszystkie sprzeczności jej charakteru, temperament, nieśmiałość i śmiałość, miłość do przyjaciół a jednoczesnie chęć podporządkowania sobie wszystkich. Najważniejsza jednak była miłośc Edith Piaf do muzyki, pokazanie osób które dużo dla niej znaczyły i tych dla których ona była najważniejsza. To sie udało.

4. I o to chodzi ! Ty chciałaś zobaczyć analize bohaterki, reżyser chciał stworzyć porter. Nie interesowało go rozkładanie Edith Piaf na czynniki pierwsze, aby oświecić biedne dzieci, zdradzić receptę jej sukcesu i o!żeby każdy nagle zrozumiał zjawisko Edith Piaf.


Diana jest już tak nudna że nawet jej nie czytam ;)
Skarbie, porozmawiamy jak pójdziesz do szkoły filmowej.
W chwili obecnej nie będę z tobą dyskutować, szkoda czasu.

ocenił(a) film na 10
iguniaa

*portret xD


........
........
........

Diana

Diano przeczytałem twoj komentarz przed kupnem filmu na DVD i szczerze miałem pewne obawy. Spodziewałem się filmu bez głębi, obrazków i migawek, trików kilku perspektyw czasowych, które przeplatają się bez wyraźnego klucza, bez głębszej analizy. I co? Zobaczyłem coś zupelnie innego! Nie wiem, ale może ty oglądałaś inny film...
Naturalnie, każdy ma prawo do swojej opinii. No ale przesadą jest że "Niczego nie żałuję" nie ma głębi. Trzeba mieć naprawdę zamknięty umysł na wielkośc tego filmu.
Ja jestem zachwycony. Takich filmow juz sie po prostu nie kręci dlatego to miła odskocznia od amerykańskiego gówna. Aktorka zagrała fascynująco, klimat filmu niezwykły...Reżyser zupełnie mnie zaskoczył, nie wiedziałem że stać go na coś takiego! Zaliczam ten film do swoich ulubionych.

ocenił(a) film na 5
Pikacz_2

"Trzeba mieć naprawdę zamknięty umysł na wielkośc tego filmu."

W takim razie pozostaje mi tylko się pocieszać, że mam równie zamknięty umysł jak kilku krytyków, których do szkoły filmowej posyłać bynajmniej nie trzeba. :D

"Takich filmow juz sie po prostu nie kręci dlatego to miła odskocznia od amerykańskiego gówna."

No cóż, jeśli ktoś rzeczywiście ogląda same hollywoodzkie filmy, taki obraz może być obajwieniem. Natomiast co do pierwszego stwierdzenia - jest parę filmowych biografii, które uważam za znacznie lepsze, np. "Frida", "Moja lewa stopa", "Amadeusz", "Człowiek z księżyca" czy "Ed Wood".

Diana

A czy twoim zdaniem każdy krytyk musi miec rację? Kieruj się dalej tym co mówią twoi wielcy krytycy, powodzenia. Ale jak już się na tych krytyków uparłaś to chyba nie wiesz ilu zachwalalo "Niczego nie żałuję". I byli to ludzie od których można się wiele nauczyć (przynajmniej ja ich podziwiam). Z biografii które wymieniłaś podobał mi sie tylko "Ed Wood" i "Frida" ale żadna biografia nie robi takiego wrazenia jak "Niczego nie żałuje". Na ten film idzie się tak jak amerykanie do muzeum: jedni zobaczą w wystawie coś wyjątkowego co chciał przekazać artysta a inni patrzą i słyszą że dzieła są niezwykłe ale tego nie rozumieją.

I przestań się już upierać że jesteś tutaj najmądrzejsza, film może ci się nie podobać, pisz sobie co chcesz to nikogo nie rusza.

ocenił(a) film na 5
Pikacz_2

"A czy twoim zdaniem każdy krytyk musi miec rację?"

Ależ oczywiście, że nie. Pocieszam się tylko, że nie tylko ja mam tak potwornie zamknięty umysł. :)

"I przestań się już upierać że jesteś tutaj najmądrzejsza"

To Twoje słowa. :)

"film może ci się nie podobać, pisz sobie co chcesz to nikogo nie rusza."

Oj, po reakcjach widzę, że bardzo porusza. :D
A ja się znakomicie bawię. :D

Diana

"Ależ oczywiście, że nie. Pocieszam się tylko, że nie tylko ja mam tak potwornie zamknięty umysł. :)"

nie wiem czy potwornie zamknięty czy nie, na pewno zamknięty na ten film. Od napisania na kartce pierwszych słów scenariusza do takich emocji, uczuć na ekranie daleka droga. nie kazdemy rezyserowi to by się udało.

"Oj, po reakcjach widzę, że bardzo porusza. :D
A ja się znakomicie bawię. :D"

to idź pobaw się lalkami, tutaj potrzebna nie jesteś :o

ocenił(a) film na 5
Pikacz_2

"to idź pobaw się lalkami, tutaj potrzebna nie jesteś :o"

To akurat zabawne nie było. Ale liczę na kolejnych obrońców filmu. :)

Diana

nie miało być ;)



xxxxxxxxxxxxxxxx

ocenił(a) film na 5
Pikacz_2

Nie? Tym gorzej dla puenty.

Diana

xD teraz mnie zabiłaś.



xxxxxxxxxxxx

ocenił(a) film na 5
Pikacz_2

Npisać, że się cieszę, byłoby nietaktem. :)

Diana

szkoda ,ze dyskusja sie skonczyla :) byla wielce interesujaca . ja pozostaje jednak przy swoim zdaniu ,ze mozna polaczyc glebie z tzw "portretem" artysty . oczyiscie glowna rola jest naprawde dobra ,ale nalezaloby zauwazyc ,ze zona polanskiego ( no w sumie jakos nie przepdam za jej aktorstwem ) poradzila sobie w tym filmie zaskakujaco dobrze , przekonywujaco , co jest w sumie dziwne :)

ocenił(a) film na 10
Diana

Jeśli nie zauważyłaś głębi i tego ż reżyser jak najbardziej dociera do przyczyn postępowania czy też zachowania Edith to chyba nieuważnie oglądałaś a to co później piszesz w odpowiedzi do kogoś że swoją wypowiedź popierasz argumentami hmmmmmmm to nie są rzadne argumenty tylko płytkie wynużenia, ale nie ważne przyjmuje do wiadomości że film ci nie przypadł do gustu, dla mnie to jedna z najleprzych pozycji 2007 roku. Biografia inna niż wszystkie zrobiona w nietuzinkowy sposób.

kamarza

Bo argumenty to coś w rodzaju "film był super, wszystko dobrze pokazane, reżyser jak najbardziej dociera do przyczyn, a ty nie wiesz o czym piszesz". Nie dość, że świetna argumentacja, to jeszcze z jaką klasą!

milucky

Uważam ,że chciażby Diana Podaje argumenty i ja chyba tez sie jasno wyrazilam dlaczego ja ten film uwazam UWAGA < UWAGA nie za jakies totalne dno ,tylko za film bardzo średni !!! A tu wytworzylo sie jakies kolko wzajemnej adoracji i dlatego też trudno o jakąś sensowną dyskusje !

ocenił(a) film na 7
Diana

@Diana
Piszesz, że jako biografia trochę Cię ten film rozczarował. Mnie ani nie rozczarował, ani nie zachwycił, ale mniejsza o to teraz. Chciałbym żebyś wymieniła te dla Ciebie najlepsze bo ja bardzo lubię biografię, to obok dramatu psychologicznego i komediodramatu jeden z ulubionych dla mnie gatunków. Najlepsze dla mnie biografie to "Frida", "Ray" i "Huragan".

A co do samego filmu to nie do końca się zgadzam (to oczywiste ;]
Bo jak pisałem rozczarowany nie jestem, ale do rzeczy.
Poprawny schemat i kilka trików komercyjnych. Oczywiście Marion Cotilliard dała czadu i bardzo mi się podobała, ale w takich filmach rola pierwszoplanowa musi być idealna.
Do takich mistrzowskich biografii jak wymieniłem bardzo dużo brakuje. I emocji, i smaczków, i pomysłu na przekaz.
Film troszeczkę się ciągnął, ale miał też momenty bardzo błyskotliwe. Wątek miłosny z bokserem bardzo mi się NIE podobał, za holiłódzki. Podobał mi się montaż i żonglerka różnymi fragmentami życia Edith, to z wcześniejszego to z późniejszego roku. Nie podobała mi się końcówka, zbyt przedłużona i jakoś dziwnie "patetyczna".
Brak jakiegoś drugiego, głębszego dna, jakiegoś motywu czy przesłania związanego z osobą i życiem Edith Piaf. Bardziej postawiono na prostotę, mniej na artyzm. Chyba szukano jakiegoś złotego środka tak żeby i bardziej i mniej wymagający widzowie byli zadowoleni. Ja też bym wolał odważniejszą formę przekazu, zwłaszcza, że to biografia artystki przecież.
Za to muzyka nie podobała mi się jakoś wyjątkowo. No niezła i tyle, znów do przewijających się "Fridy" i "Raya" bardzo daleko...
Większym nawet plusem od tej dobrej (tylko) muzyki jest sama historia. Najbardziej się właśnie cieszę, ze więcej się dowiedziałem o Edith Piaf jako osobie, choć oczywiście trochę przykolorowano. Historia ta, zwłaszcza w dzieciństwie i młodości w paryskim półświatku było bardzo ciekawe.

ocenił(a) film na 5
sten44

O samym filmie już nie mam nic do powiedzenia, bo po prostu większość zapomniałam. Co do biografii - też bardzo lubię. Zgodzę się i co do "Fridy", i co do "Raya". Pozostałe moje ulubione to: "Ed Wood", "Człowiek z księżyca", "Amadeusz" (quasi-biografia), "Moja lewa stopa", "Piękny umysł" (hagiografia ;)). A "Huraganu" nie znam...

ocenił(a) film na 7
Diana

Szybko, dzięki za pomoc - skorzystam :)

ocenił(a) film na 3
Diana

A ja sie zgadzam z Dianą. Film jest ckliwy i pretensjonalny, przeciętny a nawet lekko kiczowaty, stereotypowy. Jest to typowa biografia, nie znalazlem w niej nic zaskakujacego... Film jest dlugi i meczacy. Nawet Cotillard mnie nie przekonała - zasluzyla na pochwale ale na pewno nie na Oscara...
Film dla tych co lubią coś w stylu 'okruchy życia' (oczywiscie nie chodzi mi o to ze "Niczego nie zaluje" kwalifikuje sie do okruchow zycia ani jest do nich podobny. Ma podobną 'klientelę') No ale muzyka dobra.

ocenił(a) film na 7
Marvin

A moim zdaniem muzyka jak na biografię takiej artystki nie jest wcale wyróżniająca. Za to Marion Cotillard to zdecydowanie najmocniejszy atut filmu. Czy zasłużyła na Oscara czy nie zasłużyła najmniej mnie obchodzi i tak same nominacje są w większości kategorii są tam kontrowersyjne :)

Zgadzam się za to, że film ma nudne momenty, choć ma też kilka naprawdę wybornych. Z "klienteli" a'la totalna telewizyjna tandeta to zdecydowanie przesadziłeś. Choćby przez wzgląd na wspaniałą grę Cotillard, ale sama historia też wcale nie była tak znów banalnie przedstawiona jak dla filmowych analfabetów. Dla mnie jak pisałem to środek, jak by Nelli Rokita powiedziała stoi w rozkroku, żeby i kinofani i publika masowa nie byłą zawiedziona. Co mi się oczywiście nie do końca podoba, ale też nie jest tak źle jak w "Modzie na sukces"...

sten44

Muszę powiedzieć, że przyjemnie się czytało "inteligentną" wymianę zdań była naprawdę na poziomie, gdzie czasem tego brakuje...
Opini, nie wystawiam :)

Diana

a co to znaczy dobry film biograficzny? Podający chronologicznie wszystkie dane...łącznie z nr buta?

Ano bo biografia to takie streszczenie, pisząc konkretniej raport żadna tam analiza psychologiczna...i pod tym względem ten film to prawdziwy majstersztyk, wszystkie przejścia miedzy scenami/latami życia Edith Piaf i myślę ze ten pozorny bałagan, brak zamysłu wymusza na "oglądaczu" oglądanie obrazu, odczuwanie a nie analizowanie.
Brak przewidywalności, oryginalne łączenia scen i jedynie skromne sugestie i powiązania...Wybrać "coś" z tak genialnej osobowości jak Edith Piaf to prawdziwe wyzwanie.
A ja mogłam zobaczyć prostą genialnie śpiewającą kobiecinę...schorowana, starzejącą się z wszyskimi przemyśleniami wypisanymi na twarzy i ta miłość do śpiewania, ten upór...
ale przede wszystkim dla tych którzy mieli okazję być w Paryżu ten film to przepiękne zaproszenie do zasmakowanie w tej atmosferze po raz wtóry
ps. I prosze nie nie porównujcie np "Fridy" do "Niczego nie żałuję"...dwie różne bogate osobowości, barwne ciekawe i pełne doświadczeń...a takie porównania tylko poddają nasze myślenie schematom, uproszczeniom....a w sztuce chyba nie o to chodzi?

ocenił(a) film na 7
swistaszek_2

Ale przecież porównuję filmy a nie "osobowości", zwłaszcza że to filmy tego samego gatunku, więc co dziwnego? Dobry film? nie tylko biograficzny, ogólnie film - powinien być ciekawy - Edith Piaf byłą pod tym względem przeciętna, a dla mnie nawet nudna miejscami. Nierówna - czasami ciekawa, ale takimi samymi czasami nudna. A przede wszystkim od takiego filmu jak "Frida" o wiele, wiele płytsza. Do tego mniej emocji, do tego dużo więcej taniej komerchy, wręcz miejscami patosu.

ocenił(a) film na 9
sten44

Rozwój powyższej dyskusji zaświadcza, że film warto obejrzeć.
Kontrowersje jakie budzi, pokazują, że nie można być wobec tego filmu obojętnym. I chociaż z tego powodu zobaczyć trzeba!
polecam.

ocenił(a) film na 10
sten44

Rozwalił mnie twój komentarz, ja oglądałam oba filmy film o Fridzie z tego względu ze sama jestem malarka i takie osobowosci jak Frida bardzo mnie interesuja, film o Edith dlatego ze kocham jej piosenki. Nie wazne, dziwi mnie twoje stwierdzenie o komercji i o tym ze w filmie o Piaf nie ma w ogole emocji, chyba ogladałysmy dwa rozne filmy. Ja uwazam ze jest ich tam mnostwo Marion gynialnie zagrała swoja rolę, film nie jest typową schematyczna biografią. Jesli chodzi o Fride to tez film w którym widze praktycznie same plusy. Dziwi mnie ze porownujesz te dwa obrazy, to zupelnie inne historie zycia, zupelnie inny sposob pokazania tej historii inny zamysl tworcy. Owszem oba filmy to biografie ale nic wiecej ich nie łączy. Film mo Edith płytki, a w ktorym miejscu niby, bo jesli tak stwierdzasz to poprostu znaczy ze jej zycie było płytkie i podejzewam ze znalazlo by sie na forum filmwebu pare osob ktore to samo powiedza o filmie Frida. Ja nie moge nic złego napisac o zadnym z tych obrazow. Staram sie zrozumiec racje innych osob ze film moze sie nie podobac ale takie komentarze jak twoj są moim zdaniem nie przemyslane.

ocenił(a) film na 7
kamarza

@ Jeanny, można być obojętnym :)

@ kamarza
Film o Edith Piaf, mimo, że francuski, to typowy hollywoodzki schemat na biografię, no tyle, że jest trochę mixowania z czasem akcji. Nie ma tej symboliki, która była we "Fridzie". Przepraszam za tę ironię, ale moje stwierdzenia dziwią Cię dlatego, że nie zrozumiałaś o co chodzi :) Napisałem, że w filmie było mniej emocji niż we Fridzie, a nie że nie było ich wcale itd.
Dlaczego porównuję te dwa filmy - to wyszło w trakcie dyskusji.
Płytki i komercyjny wątek był np. z bokserem, no przynajmniej według mnie, nudne było zakończenie, bez w żadnej puenty, zresztą w ogóle sam film nie ma jakiegoś konkretnego przesłania, ot nieźle opowiada historię ciekawej postaci. Patos widziałem w nieciekawej końcówce.

ocenił(a) film na 10
sten44

Przepraszam jakiej koncówce, ty w ogóle oglądałaś ten film jesli końcówka była taka nieciekawa to z jakiego powodu ludzie po seansie jeszczze przez łądnych parę minut siedzieli w ciszy, byłam na filmie kilka razy i zawsze tak się działo. No bardzo mi przykro ze na końcu kogoś nie zabili nie polała się krew, nie przyleciała statek kosmiczny albo rezyser nie wymyslił jakiegos banału. Dla mnie właśnie ta jak piszesz "nieciekawa końcówka" doskonale dopełniła wszystkiego. Ja doskonale rozumiem o co ci chodziło twoje stwierdzenia nie dziwia mnie zle to ujelam raczej smieszą. A poza tym wiesz we Fridzie była symbolika poniewaz Frida była malarką a z malarstwem zawsze wiążą się symbole, rezyser poprostu wiedział jak ich użyć, nic w tym nadzwyczajnego. "Frida" była moim zdaniem właśnie z powodu gotowej symboliki jaką można znaleźć w obrazach pani Kahlo historią łatwiejsządo pokazania, to samo tyczy się kolorystyki filmu, to nic innego jak doskonałe skożystanie z materiałów pozostawionych przez samą Fridę, jej obrazy pełne są symboli, pełne bólu i cierpienia. Co nie znaczy film jest zły bo jak juz wczesniej pisałam to jeden z obrazow, które naprawdę zawsze polecam. Jesli chodzi o film Niczego nie żałuję, uważam ze rezyser i scenarzysci doskonale się spisali, bo trudno wybrac z zycia takiej postaci jak Piaf te sceny które pokażą przyczyny i skótki jej postepowania, tutaj to się udało.

ocenił(a) film na 7
kamarza

generalnie końcówki dobrze nie pamiętam, jak zresztą i samego filmu, co potwierdza, ze był dla mnie filmem przeciętnym, niezbyt ciekawym, czy żeby było ładniej niezłym (bo niezły i przeciętny to właściwie to samo, niezłych filmów jest dużo). pamiętam tylko, że końcówka ta była jak dla mnie zdecydowanie przeciągnięta. o ile pamiętam Edith Piaf umierała w cierpieniu, i umierała i umierała. może i wzruszające, może poruszające, dla mnie jak pisałem trochę nudne i patetyczne.

no nie wiem czy do końca dobrze mnie zrozumiałaś, bo przecież nie zjechałem "Edith Piaf" jakoś specjalnie, więc nie wiem co tak Cię "rozwaliło" :)

reżyseria to powiedzmy niezła robota, bo na pewno nie porywająca, a scenariusz niezłe rzemiosło - historia pewnej postaci - Edith Piaf wsadzona do gotowego schematu na biografię i już mamy film. trochę za mało oryginalności, poszli bezpieczną drogą na komercyjny film, który swoje zarobi. no ale wielkiego filmu to nie zrobili na pewno.

ocenił(a) film na 10
sten44

to swiadcazy tylko o tobie jesli wypowiadasz sie na temat "nieciekawej koncowki" a potem piszesz ze tak naprawde to nawet jej nie pamietasz.....

W takim razie to nawet nie mamy o czym dyskutowac.

kamarza

do kamarza

czy tak trudno zrozumiec,ze nie wszyscy musza sie zachwycic tym "wysmakowanym" dzielem ? Ten film to taka typowa odbębniona biografia .Nic wielkiego.

ocenił(a) film na 10
Agniete

A czy ja napisalam gdziekolwiek ze tego nie rozumiem przepraszam ale jesli bys przeczytala to bys wiedziala ze napisalam ze rozumiem ze film moze sie nie podobac, i zawsze to powtarzam ze ile ludzi na filmwebie tyle opinii na temat danego obrazu, ja poprostu prowadzilam tu pewna dyskusje a dyskusja polega na tym ze ja wykladam swoje racje a druga strona swoje nie obrazam nikogo, nie nabijam sie tez wiec nie wiem oco ci chodzi, to samo moge powiedziec do ciebie, "czy tak trudno zrozumiec ze film moze sie bardzo podobac ??" bo wiesz jesli ktos pisze argumenty przeciw to ja mogę twoje pytanie odwrócic w druga strone.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones